Ślady zamachowca, który w ubiegłym tygodniu podłożył bombę w autobusie linii 145 zaczynają się i urywają w okolicach wrocławskich osiedli Gaj i Tarnogaj. Właśnie tam, na ul. Tarnogajskiej mężczyzna wsiadł do autobusu. Na Gaj już po zamachu doprowadziły także policjantów specjalnie szkolone psy, tropiące ślady zamachowca. Wszystko wskazuje więc na to, że po wybuchu mężczyzna pieszo wrócił tutaj z okolic dworca. Artykuł z Gazety Wrocławskiej.
Policja nie zdradza, gdzie dokładnie funkcjonariuszy doprowadziły psy tropiące. Radio RMF FM, które dotarło do tej informacji jako pierwsze, informowało że to okolice wieżowców, znajdujących się około trzech kilometrów od Dworca Głównego. Nieoficjalnie wiemy, że chodzi właśnie o Gaj. Psy miały tu stracić trop. Nie musi to oznaczać, że zamachowiec mieszka w tych okolicach. Równie dobrze mógł tu wsiąść do innego autobusu, albo do samochodu.
Niedaleko przystanku u zbiegu ulic Tarnogajskiej i Klimasa jest nowe osiedle mieszkaniowe. Policjanci odwiedzali wczoraj znajdujące się tam sklepy i lokale usługowe. – Specjalnie razem z pracownikiem sprawdzaliśmy monitoring naszego sklepu – opowiada jeden z ze sprzedawców. Ale nikt się nie nagrał.
– Byli, wypytywali, ale nikt tu nic nie widział – dodaje pani z kwiaciarni. W pobliskiej szkole nauki jazdy opowiadają, że policjanci rozdawali portrety pamięciowe poszukiwanego wciąż przez policję mężczyzny. Niedaleko przystanku jest też sklep ze śrubami i nakrętkami. Policjanci byli i w tym sklepie.
Pokazywali nakrętki – najpewniej z ładunku znalezionego w autobusie. Ale – jak twierdzi sprzedawca – nie ma takich w ofercie. Wynika z tego, że zamachowiec nie zaopatrywał się w tym akurat sklepie. Policja i prokuratura wciąż nie wiedzą kim może być zamachowiec. – Cały czas prosimy o pomoc w zidentyfikowaniu mężczyzny z autobusu – powiedział nam dziś rano nadzorujący śledztwo w tej sprawie prokurator Marek Kaczmarzyk z wrocławskiego wydziału Prokuratury Krajowej.
Najnowsze komentarze